Bang! trafił pod moją strzechę już dobrych kilka miesięcy temu, razem z Alcatraz i Cytadelą, które - nowe dla wszystkich - pochłonęły nam cały wieczór, przez co na trzecią grę nie starczyło już czasu i wróciła do wypożyczalni. Mądrość ludowa mówi jednak, że "co się odwlecze, to nie uciecze", lub, jak kto woli, "co ma wisieć, nie utonie" i sporo w tym prawdy, bo oto stało się i rozgrywa w Bang! (a nawet cztery rozgrywki:)) jest już faktem.
Cóż rzec. Stresująca to gra :) Klimat Dzikiego Zachodu, pojedynki, strzelanina, wybuchy Podobnie jak w Mafii, czy Agentach Molocha gra cię w dwóch drużynach: szeryf wraz z zastępcami oraz bandyci. Jest jeszcze renegat, taki cholerny, podstępny Judasz, który niby jest dobry, ale próbuje zabić szeryfa w ostatnim momencie. Oczywiście role losuje się tajnie. Każdy też wciela się w konkretną postać z imieniem i nazwiskiem i typowymi dla siebie zdolnościami. Bang! to gra karciana i tych kart trochę jest do ogarnięcia. Każdy ma własną planszę z punktami życia i miejscem na karty broni. Zagrywamy kolejno karty, wyzywamy na pojedynek, strzelamy, bronimy się, bronimy szeryfa, podkładamy dynamit, zbroimy się, zbroimy szeryfa, rozbrajamy przeciwnika itp. Bandyci atakują szeryfa (jedyna jawna powstać) i jego zastępców i na odwrót, a renegat...no właśnie, on jest nieprzewidywalny. Wygrywa, kiedy szeryf zginie jako ostatni, więc trzeba na niego uważać :)
W Bang! może grać 7 osób, między którymi występuje bardzo duża interakcja. Ciężko stwierdzić, ile będzie trwała rozgrywka, każda z nich jest inna. Jak już wspomniałam, dla mnie jest to gra stresująca, może przez mój brak doświadczenia (na 7 osób tylko ja grałam pierwszy raz), może przez tą negatywną interakcję - ginęłam szybciej niż przewidywałam :P Ale, jak to zwykle bywa, każda kolejna rozgrywka była już trochę prostsza i chętnie wrócę do tej gry przy najbliższej okazji :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz