Jesteśmy o krok od pandemii w Londynie, Milanie albo w Moskwie |
Zaczęło się od Pandemii. Jest to pierwsza gra kooperacyjna, w którą zagrałam. Gracze w liczbie 1-4 wcielają się w postacie badacza, naukowca, medyka, specjalisty operacyjnego albo dyspozytora, z których każdy ma specyficzne, tylko dla siebie typowe, zdolności: budowanie stacji badawczych, poruszanie się pionkami innych graczy i inne. Wszyscy razem przenosząc się od miasta do miasta walczą przeciwko rozprzestrzeniającym się po świecie chorobom.
W każdej kolejce każdy gracz ciągnie karty z nazwami miast, które może zbierać oraz karty z nazwami miast, które zostają "zainfekowane". Nigdy nie wiadomo, kiedy wyciągnięta zostanie jedna z kart "EPIDEMIA", w wyniku czego choroba dociera do nowego miejsca, oraz do kilku już zarażonych. Zbyt duża kumulacja wirusów w jednym mieście może doprowadzić do pandemii- rozprzestrzenienia się chorób na sąsiednie miasta, a zbyt wysoki wskaźnik pandemii - do przegranej gry. Aby temu zapobiec, gracze muszą wynaleźć cztery rodzaje szczepionek - szczepionkę udaje się wynaleźć tylko wtedy, gdy w rękach jednego gracza znajdzie się pięć kart miast tego samego koloru (naukowcowi wystarczą cztery). Gra jest urozmaicona poprzez dodatkowe karty specjalne oraz, wspomniane wcześniej, właściwości każdej z postaci. Nie będę wszystkiego dokładnie opisywać - po prostu trzeba zagrać:) My zagraliśmy w sumie 5 razy, najpierw w składzie czteroosobowym, później trzy razy w trzy osoby i na końcu raz we dwie. W każdym składzie da się wygrać:D Dwa razy przegraliśmy (patrz zdjęcie powyżej-epidemia w Europie), z czego raz byliśmy o krok od zwycięstwa (nie zapomnę tej naszej rozkminy w ostatnim momencie: "To teraz pieprznie Lima, czy Santiago? Poszliśmy leczyć Santiago, a pandemia była w Limie:P). Trzy zwycięstwa były nasze, czasem udało się nawet wyeliminować zupełnie jakąś chorobę. Jak na pierwszy raz było nieźle:) Minusem tej gry jest to, że współpracując dyskutujemy nad strategią i
czasami, wiedząc co po kolei zrobią inni gracze, możemy niektóre
sytuacje przewidzieć, dlatego warto sobie trochę utrudnić zadanie i np nie grać w otwarte karty.
Ogólnie rozgrywki mogę zaliczyć do bardzo udanych, bez względu na wynik. Wreszcie mieliśmy okazję zrobić coś razem, każdy mógł się wykazać dzięki właściwościom swojej postaci. Trzeba było trochę pogłówkować, ale co cztery głowy to nie jedna:) Najwięcej śmiechu, nie wiedzieć czemu, wzbudzały przegrane:D Przy okazji zaliczyliśmy powtórkę z miast świata;)
Podziękowania dla Eli, Kasi i Daniela za wspólne wybawianie świata :)
Warto wspomnieć, że w tym roku będzie nowa edycja gry ze zmienioną szatą graficzną. Polskie wydanie także jest zapowiedziane (tym razem od Lacerty).
OdpowiedzUsuńHeh... i nowe wydanie (o którym uiek pisał - zaraz... W LUTYM!!) w końcu się pojawiło tydzień temu w sprzedaży w wersji polskiej!!
OdpowiedzUsuń1. Karty i plansza - bardziej ciemne, futurystyczne, mroczne... Chyba lepszy klimat stwarzają :).
2. Zasady gry, połączenia miast - prawie bez zmian. Jedyna zmiana - to dwie nowe postacie. Szef planu B może dowolną z odrzuconych kart gry wziąć do siebie na rękę (w specjalne miejsce, nie liczy się do limitu 7 kart) i użyć - usuwając ją z gry (czyli nie może "mostu powietrznego" brać i zagrywać w nieskończoność) - taką kartę "z odzysku" może mieć w danym momencie tylko jedną. Specjalista ds. kwarantanny - sprawia, że w jej mieście oraz wszystkich przyległych żadne kostki chorób się nie pojawiają (licznik toru pandemii też nie idzie w górę) - moocna postać!
3. Tak patrzę na te zdjęcia - łoo, jakie te pionki i kostki były wielkie! Teraz kostki chorób są plastikowe, trochę przezroczyste i o wiele mniejsze - łatwiej je pomieścić na planszy. Pionki są drewniane, ale nie tak wielkie.
4. Drewniane są też znaczniki toru pandemii, liczby miast zarażanych co turę i lekarstw.
5. Instrukcja - jedna z lepszych, jakie widziałem, tak ładnie, prosto, jasno i obrazkowo pokazana...
W sumie - po prostu - wooow! :)
Daniel, powiem krótko: czekam na zaproszenie :)
Usuń