Przyszedł wreszcie czas na Avalon. Tak często miałam ostatnio tą grę w zasięgu ręki, że wreszcie musiało się to stać. I dobrze.
Avalon jest bliźniaczo podobny do Agentów Molocha. Ogóle zasady są prawie takie same, czyli wybór drużyny do misji, głosowanie za/przeciw temu składowi (w tym wypadku jawne, to mi się akurat średnio podoba), głosowanie za wygraną/przegraną misją, podział na dobrych i złych itd. Avalon wydaje mi się jednak ciekawszy. Po pierwsze niektóre postaci mają funkcję. Po stronie dobrych jest Merlin, który wie, kto jest zły, ale nie może się zdradzić, bo ostatnią deską ratunku złych w przypadku ich przegranej jest poprawne wskazanie Merlina - wtedy wygrają. Merlin więc musi bardzo umiejętnie korzystać ze swojej wiedzy. Dobry jest także Parsifal, który wie, kto jest Merlinem i stara się go ochronić. Po stronie złych stroi Mordred, który nie ujawnia się Merlinowi, Morgana, która na początku gry podszywa się pod Merlina myląc Persifala oraz Oberon, który choć sam jest zły, nie ujawnia się pozostały złym, ani nie wie, kim oni są. Jego tożsamość zna tylko Merlin.
Oczywiście cała gra polega na dyskusji, przekonywaniu innych do swoich racji, kłamaniu w żywe oczy itd. Generalnie jest dużo emocji. Jeśli mam porównać z Agentami Molocha, to zdecydowanie bardziej podoba mi się Avalon. Po pierwsze inny klimat, po drugie ciekawszy motyw z funkcjami postaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz