Tak, właśnie tak. Wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej nie grałam w Jengę. A trafiłam na nią zupełnie przypadkowo w jednej z krakowskich knajpek, do której weszłam bynajmniej nie w celu pogrania w grę. A tu proszę :)
Właściwie, to nie wiem, czy jest sens ją opisywać, chyba każdy wie, że z wieży wyciągamy klocki i kładziemy na jej szczycie tak, żeby wieża się nie zawaliła. I tyle. A ile emocji:D I huku, gdy spadnie :P Całkiem fajnie mi się grało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz