Nie Tetris, nie Jenga, nie Ubongo. Są klocki, jest kolorowo, jest przestrzennie, budujemy, kombinujemy, myślimy, można zrobić komuś chamstwo, można się doedukować z zakresu geometrii przestrzennej. Brzmi nieźle.
Qubix (Nobla temu, kto mi wytłumaczy co to za dziwaczne słowo i dlaczego nasz krajan, pan Adam Kałuża tak tę grę nazwał:)) reprezentuje gry stricte logiczne. Mamy płytki z wzorami, które próbujemy ułożyć wyciągając z losowo ułożonej wieży kolejne klocki. Na ułożonym wzorze możemy zrobić kolejną warstwę z nowym wzorem. Klocki są kolorowe, co ma znaczenie, wzory mają różną punktację, możemy dokładać klocki do swojej układanki, lub do układanki przeciwnika, zabierając mu tym samym punkty, albo psując koncepcję architektoniczną:)
To jedna z tych gier, które kiepsko się tłumaczy, gdy nie widać o co chodzi, więc nie będę się tu zagłębiać w szczegółowe opisy:)
Powiem tyle, że zasady są jasne i zrozumiałe, ale za pierwszym razem jeszcze się wszystkiego tak dokładnie nie widzi w wyobraźni i czasem nie wpadałam na rozwiązania, które w zasadnie nie są jakoś strasznie skomplikowane. Niemniej jednak nie zrażam się i wierzę, że następnym razem będzie lepiej:) Duże znaczenie ma też to, co zrobią nasi przeciwnicy, które klocki nam podkradną, które nam dołożą w bezsensownym miejscu itd. Generalnie te wszystkie czynniki determinujące sprawiają, że jest ciekawie.