Dziś kilka słów o grze typu party. O Time's up słyszałam już parę razy, a kilka dni temu wreszcie udało mi się w nią zagrać.
Zasady są banalne. Mamy stos kart z przeróżnymi postaciami (od bogów greckich, myślicieli, przez współczesnych aktorów, piosenkarzy i celebrytów, po naukowców i polityków). Na początku każda osoba dostaje 10 kart, z których odrzuca dwie, które są, według niej, najtrudniejsze do odgadnięcia. Resztę oddaje do wtasowania (tym samym zna już 8 postaci) Gramy drużynowo. W pierwszej rundzie ciągniemy kartę ze stosu i mamy za zadanie opisać postać swojej drużynie. Gdy zgadnie, ciągniemy następną, potem kolejną, jeśli nie zgadnie - opisujemy do skutku albo do wyczerpania czasu (klepsydra). Potem następna drużyna. Gramy aż do wyczerpania stosu kart. Odgadnięte karty postaci zachowujemy jako punkty. W rundzie drugiej tasujemy wszystkie karty i opisujemy dalej, ale teraz tylko jednym słowem, a drużyna ma tylko jedną szansę na odpowiedź. Jeśli nie wiemy jak opisać, albo drużyna odpowie błędnie / nie odpowie, ciągniemy kolejną kartę i opisujemy nową postać. Po wyczerpaniu kart rozpoczyna się trzecia runda, w której te same postaci musimy przedstawić w pantomimie :D I to wszystko. Po każdej rundzie, przed wtasowaniem zdobytych kart, podliczamy punkty.
Plusem tej gry jest na pewno prostota zasad, bo na imprezie to nie czas na zawiłe tłumaczenia. Jest interaktywna, integracyjna - sprawdzi się zarówno w gronie znajomych, jak i w grupie osób, które się wcześniej nie znały.
Trzeba słuchać, co zgadują inne drużyny, więc nie ma biernego czekania, choć gdy gra się przeciąga (w zależności od ilości drużyn), ciężko skupiać uwagę na poczynaniach innych przez cały czas. Jest poręczna - tylko karty, klepsydra i notes do zapisywania wyników. Postaci jest duuużo - karty są dwukolorowe, na każdej karcie mamy dwie postaci, jedną na niebieskim tle, drugą an żółtym - na samym początku ustalamy, który kolor będzie w grze.
Gra pokroju Aliasa i Taboo, choć Alias ma tę przewagę, że jest bardziej zróżnicowany, jeśli chodzi o zadania. Ale też dużo większy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz