Pierwszą dziesiątkę (Boże, dopiero pierwsza:P) moich tegorocznych gier zamyka Cesarki Kurier. Gra
o trochę podobnym schemacie jak Wsiąść do pociągu. Też budujemy trasy między
miastami (z tym, że rzecz dzieje się w Niemczech), ciągniemy karty, wykładamy
je, zbieramy punkty za trasy, stawiamy domki, dostajemy bonusowe punkty za postawienie domków we wszystkich miastach
danego landu, korzystamy z pomocy czterech postaci (Ale nie wcielamy się w
nie!).
Zasadnicza różnica (jest ich
więcej, ale ta wydaje mi się jedną z ważniejszych) - Gramy w otwarte karty, nawet
jeśli mamy coś na ręce, to ni zdarzyło się, by było to więcej niż 2 karty, więc
generalnie możemy w pewnym stopniu (ale nie do końca)przewidywać , co chce
zrobić przeciwnik. Mało jest możliwości
blokowania – jedyna zasada to taka, że nie można wyłożyć karty, którą wyłożył
już ktoś inny. Generalnie brakowało mi jakiegoś dreszczyku emocji:) Istnieje pewien
element ryzyka i z tego powodu raz musiałam całkowicie zlikwidować rozpoczętą
już trasę, wtedy czułam, że coś się dzieje:). Generalnie jest ok, choć pierwsze wrażenie nie było piorunujące:) Natomiast grafika jest
cudowna ! Piękne, niemieckie miasteczka z czasów, kiedy o samochodach nikomu się nawet nie śniło:)
Musiałam uwiecznić polski akcent ;) |
Bardzo ciekawy artykuł. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń