Znacie grę o wdzięcznej nazwie Dupa Biskupa? Grałam w nią w dzieciństwie używając zwykłych kart. Wykładało się je po kolei i na każdą wyłożoną trzeba było zareagować odpowiednim gestem lub hasłem. Kto się pomylił, zbierał wszystkie wyłożone, o ile dobrze pamiętam Prościzna.
Top-a-top jest niczym innym, jak rozbudowaną wersją tej starej jak świat gry z dzieciństwa. Tylko karty są okrągłe, tylko obrazki inne, tylko więcej znaków, gestów, dźwięków, które trzeba z siebie wydobyć.
W zasadzie czuję lekkie rozczarowanie. Zagrałam w lekką, prościutką grę, czasem było dość zabawnie, kiedy ktoś pacnął kupę, zamiast zatkać nos (Dla jeszcze niewtajemniczonych: na rysunek z kupą zatykamy nos, na muchę "packamy", w sensie przybijamy ją ręką), wiec się pośmialiśmy. Jak stwierdził jeden z graczy (obiecałam bez nazwisk): "Takie gówno, że mucha nie siada":) Ale jakoś tak ogólnie bez szału. Może to ta deszczowa pogoda?:P (Zawsze najlepiej jest wszystko zwalić na pogodę:P) Może przesyt gier imprezowych? A może po prostu miałam zbyt wygórowane oczekiwania. O Top-a-top dowiedziałam się stąd i wpisałam na listę gier do zagrania już dawno temu. Skoro taka gra pojechała na targi do Essen, to musi być niezła, tak myślałam. Cóż, kwestia gustu. Może jeszcze dam jej szansę, ale póki co mam ochotę na coś ambitniejszego. Ewa wróciła z Erasmusa, czyżby przyszedł czas na długo wyczekiwaną Kolejkę? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz