Wczorajszy wieczór obfitował aż w dwie nowości. (Próba ogarnięcia trzeciej zatrzymała się na etapie demo z otwartymi kartami, wirtualnym trzecim graczem i próbą zrozumienia instrukcji, więc na razie się nie liczy:) Choć dla niektórych - w trzy, ponieważ oto kolejny znajomy został wprowadzony w tajniki gry w Carcassonne. Ale ja nie o tym:)
Oto Amber wreszcie doczekała się swojej premiery (Miała już dwuosobową prapremierę, ale uczestniczki tego wydarzenia stwierdziły, że szału nie było). Do stołu zasiedliśmy w piątkę, tym razem z przewagą mężczyzn. I zaczęło się.
Każdy gracz wciela się w barona, który posiada własny zamek, umieszczony na planszy. Oprócz tego na tejże planszy znajdują się wydobywające bursztyn wsie, które baronowie próbują podbić budując szlaki z wylosowanych kafelków. Równocześnie, budując trasy, starają się zdobyć zamki przeciwników, gdzie handluje się wydobytym bursztynem. Oprócz płytek dróg, można wylosować np. łopatę, która umożliwia usunięcie jakiegoś, nie odpowiadającego nam, kafelka przeciwnika, albo bajoro, które przerywa trasę i uniemożliwia przemieszczanie się po szlaku.
Gra okazała się ciekawa. Ma pewne, wspólne elementy dla słynnego już na moim blogu, Carcassonne, tj. budowanie dróg, ale po pierwsze buduje się je w zupełnie innym celu, po drugie - co bardzo mi się spodobało - można budować drogi jednokierunkowe, co znacznie utrudnia przeciwnikom zdobycie naszego zamku, albo wsi, do której budujemy trasę, po trzecie nigdy nie wiadomo, kiedy nasze plany wezmą w łeb i przeciwnik użyje przeciwko nam łopaty, albo bajora. Trzeba trochę pomyśleć, jak wybrnąć z różnych sytuacji, ale to jest w tej grze fajne.:) Na razie zagraliśmy raz, więc trzeba będzie zrobić powtórkę, żeby się wdrożyć (W grze stosuje się różne ustawienia planszy, w zależności od ilości osób). Ale na chwilę obecną jestem na TAK! :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz